niedziela, 14 kwietnia 2013

Chapter 1

- Mamo nie płacz, wiesz przecież, że zawsze możesz przyjechać.
- Tak bardzo się cieszę, że w końcu doszłaś po tym wszystkim do siebie...
- Mamo daj spokój. Louis Tomlinson to dla mnie temat zamknięty, nie chcę do tego wracać. - odpowiedziała matce.
- Rozumiem – powiedziała zmieszana pani Stryder. - Musze jechać, bo mam wieczorny dyżur w szpitalu. Do zobaczenia Ali. - pocałowała dziewczynę w policzek i wsiadła do samochodu.
Alison udało się wynająć małe mieszkanie za w miarę niską cenę. Ale co się dziwić, znajdowało się ono w dziwnej dzielnicy. Wzięła jedno pudło i weszła do budynku. Mieszkanie znajdowało się na pierwszym piętrze. Kiedy stanęła przed drzwiami i szukała klucza te się otworzyły. Po drugiej stronie stał chłopak. Miał na oko osiemnaście lat, kręcone włosy, które sterczały mu na wszystkie strony, zielone oczy i wielki uśmiech.
- Umm... Kim jesteś? - spytała się go.
- Harry Styles. To ty jesteś moją nową współlokatorką? - spytał. Ali była zdezorientowana. Nikt jej wcześniej nie powiedział, że będzie miała współlokatora, ba nikt jej nie powiedział, że będzie to chłopak.
- Czekaj, chcesz powiedzieć, że ja mam z tobą mieszkać?
- Poprawka. To ty mieszkasz ze mną. - powiedział i oparł się o futrynę.
- Ale pan Hudson nic nie wspominał o tym. - podniosła głowę i popatrzyła mu prosto w oczy czego od razu pożałowała. Te duże, zielone oczy, które wpatrywały się w nią z taką intensywnością... Kolana się pod nią ugięły.
- To wchodzisz czy masz zamiar stać cały dzień na korytarzu? - zapytał nieco zniecierpliwiony.
- Umm... już wchodzę. - chciała złapać pudło jednak Harry ją uprzedził. Weszła do środka i rozejrzała się po mieszkaniu. Było urządzone zwyczajnie. Salon – o ile można było to tak nazwać – był koloru jasno brązowego, meble zrobione były z jasnego drewna. Ogólnie było bardzo przytulnie.
- Zaprowadzić cię do pokoju? - zapytał stając za dziewczyną.
- Umm... tak.
Odwrócił się na pięcie i zaczął iść wąskim korytarzykiem.
- Ostatnie drzwi na lewo. - powiedział i się uśmiechnął.
Alison nie wiedziała co zrobić. Zanim pomyślała słowa wyleciały jej z ust.
- Jesteś taki uroczy jak się uśmiechasz... - ona stanęła jak wbita w ziemię, a on posłał jej tylko swój uśmiech. - Harry pomożesz przynieść mi kartony z dołu? - zapytała cała czerwona.
- Jasne, albo wiesz co? Poczekaj sam je przyniosę.

* * *Myślała, że gorzej już być nie może... a jednak.
Pod wieczór do Harry'ego przyszli kumple. Na początku patrzyli się na nią niemal w każdej możliwej chwili. Dziewczyna nie wytrzymała tego i poszła do siebie do pokoju rozpakować się.
Chciała teraz mieć spokój i cieszę.
Nie było to możliwe, ponieważ w pokoju obok siedziało trzech chłopaków, którzy co chwilę wykrzykiwali coś do telewizora...
*Jak by ich ktoś w ogóle słuchał* pomyślała.
Alison nie musiała oglądać meczu, by wiedzieć co dzieje się na boisku.
Jakiś czas później dziewczyna szykowała się już do spania, kiedy słyszała pukanie do drzwi.
- Czego? - burknęła. Zdecydowanie ten dzień nie należał do jej ulubionych.
- Bądź milsza. - za drzwiami stał Harry. - Masz może ochotę na późną kolację? - zapytał. Ali miała już zaprzeczyć kiedy jej brzuch zaczął burczeć.
- Okej, ale ty przygotujesz. - podeszła do łóżka i wzięła bluzę.
- Przecież to ja zaproponowałem, to jasne, że przygotuję... a tak w ogóle to jak ty masz na imię? - *
No pięknie! Nawet mu się nie przedstawiłam. Co za okropny dzień*- Alison Stryder. - podała mu rękę i posłała najszczerszy uśmiech na jaki było ją stać w tamtej chwili.
- Na co masz ochotę Ali? - zapytał i ruszył w stronę kuchni.
* Zapowiada się całkiem ciekawa znajomość* pomyślała z sarkazmem. Ruszyła za nim.
- Pomóc ci w czymś? - odezwała się skrępowana.
- Po prostu usiądź i pozwól działać mistrzowi.
Wybuchnęła śmiechem po czym usiadła na krześle.
- Skąd jesteś? - powiedział jakiś czas później. Zastanawiała się czy powiedzieć mu prawdę, ale stwierdziła, że okłamywanie współlokatora to zły pomysł.
- Doncaster, a ty?
- Holmes Chapel. Trochę daleko stąd.
- Umm... wiedziałeś, że przyjadę, bo nie za bardzo byłeś zdziwiony moim widokiem.
- Nie, nie wiedziałem, że to będzie dziewczyna, ale tak. Wiedziałem o współlokatorze.
- Huh, mogli mnie przynajmniej uprzedzić.
- A co? Nie podoba ci się?
- Nie w tym rzecz, ja po prostu cię nie znam.
- Damy radę. - posłał jej jeden ze swoich boskich uśmiechów.
Chłopak zaczął wrzucać warzywa na patelnie, gdzie smażył się kurczak.
Godzinę później siedzieli na kanapie w salonie i kończyli jedzenie. Opowiadali o sobie. Można by powiedzieć, że bardzo dobrze się dogadywali. Harry zaczął opowiadać dziewczynie o swoim rodzinnym mieście.
- Powierzę ci kiedyś tajemnicę, ale to nie dzisiaj.
- No Harry! Jak zaczynasz to dokończ.
- Tylko wtedy kiedy zdobędziesz moje zaufanie Ali, a teraz idę spać, bo jutro czeka mnie nocna zmiana. Dobranoc.
- To jest nie fair Harry. Dobranoc.
Harry zasnął niemal od razu, a Ali jeszcze długo siedziała i zastanawiała się jaka jest tajemnica lokatego i dlaczego nie może jej zaufać już teraz.


__________________________________
Mamy pierwszy rozdział. Jeśli się podoba to zostawcie chociaż króciutki komentarz. :)

2 komentarze:

  1. Ohhh!!! Super czekam na nastepny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest takie jdbshsbsjdbsy♥♥♥ nie do opisania! Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ;) Motylku ♡

    OdpowiedzUsuń